Salon

- No to w takim razie już się nie odpłaca. Może innym razem. - uśmiechneła się do niego delikatnie i odłożyła kieliszek na stół.
- Dojdziesz jakoś? - równie dobrze mgła by powiedzieć 'zostań jak chcesz' ale to by było może nie na miejscu.

- ta napewno dojde.. no ale myslalem ze mnie odporwadzisz do drzwi czy cos- powiedział uśiechająć sie..

- Nie no jasne. Ale już chcesz się zbierać?

- hmm juz ? 0 30 juz. no a butelka namm sie juz skończyła:( - powiedział

- Oh, noc jest jeszcze młoda. - zaśmiała się.
- No, ale okej jak chcesz. - jako, że najwyraźniej nie miał ochoty zostawać dłużej wstała z kanapy i odstawiła pustą butelke gdzieś pod stół.

- no chyba ze masz jakiś dobry pomysł co możemy dalej robić - powiedział wstając takze powniewaz w sumie to sie nie spieszył.

- Sama nie wiem.. Pomyśly mi się skończyły. Może ty masz jakieś propozycje? - zapytała zagarniając kosmyk blond fal za ucho.

hhmm tez chyba nie - odpowiedział przejezdzająć reką po głowie przedrzeźniając troche Bailey ;pp

- Bo ci rozwale tego irokeza. - zagroziła śmiejąc się.

- nawet nie zdołałabyś go dotknąć - odpowiedział z uśmiechem na twarzy.

- Chcesz się założyć? - zapytała kładąc ręce na tali.

tak jeśli przegrasz dasz mi buziaka ;p - odpowiedział

- Niech będzie. - uśmiechneła się figlarnie odrazu biorąc się do działania. Popchneła go spowrotem na kanape i usiadła na nim.
- Dalej jesteś taki cwany?

no jasne - odpowiedział chwytając ją i przewracająć na ziemie. siedział na niej trzymająć ją za ręce.. - dalej myslisz ze wygrasz? zapytal z uśmiechem na twarzy

- Uh. Ty to dopiero jesteś ciężki. - zaśmiała się omijając podanie odpowiedzi.

- nie zmieniaj tematu.. chyba przegrałaś

- Ja? W życiu! - odparła. Cóż nie lubiła przegrywać, ale nie miała już zbytnio siły i dała za wygraną.

wstał usiadł na kanapie - hmm to teraz chyba czekam na nagrode;p

Zwlekła się z ziemi i usiadła obok niego.
- Niech ci będzie. - przysuneła się do niego bardziej i pocałowała jedynie w kącik ust. Przecież nie sprostował gdzie chce tego buziaka.

- no dobra niech CI będzie.. - powiedział lekko zawiedziony - spadam do domu juz pozno... mam nadzieje ze mnie odwiedzisz.. pa - po czym wstał i udał sie do wyjscia

Wstała zaraz za nim i wyprzedziła go przed samymi drzwiami.
- Droczyć się nie można? - uśmiechneła sie i pocałowała go zmysłowo usta. Wbrew swojej kobiecej intuicji.
- Teraz mozesz spokojnie iść do domu.