fontanna

i w okół niej kilka ławeczek.

Przyszła spokojnym krokiem i widząc fontannę uśmiechnęła się i usiadła na jednej z ławek. Patrzyła na wodę .

przyszła i oczekiwała nawet tego że będzie tu ktoś znajomy
-czeeeść! -podbiegłą do niej na 5 cm szpilkach i usiadła obok .
-ten staruch jest okropny, wrr ! - skomentowała wzdychając

- Hej - powiedziała z uśmiechem. - Jaki staruch? - zapytała

-mój stary , ten co przez długie lata należał do mafii w NYC i jeździł na wyścigach, tych nielegalnych oczywiście . I jest niepełnosprawny po wypadku i żal mu dupę ściska że jeździć nie może.- złapała oddech i załorzyła nogę na nogę - iii, żąda ode mnie tego że nie mam się interesować samochodami i chce wrócić do nyc ! - powiedziała ze wściekłością w oczach i odrzuciła włosy do tyłu.- ale dosyć , co u ciebie ?

- Nie możesz mnie zostawić ani tu w Miami ani na wyścigach - powiedziała definytywnie. - U mnie? Wszystko ok. Jakoś bez większych zmian - powiedziała

-nie zostawię, nie ma takiej opcji. - powiedziała pewnie, bo za bardzo się wczuła w życie tutaj i w ogóle.- wiesz, ostatnio zatęskniłam za odrobiną plażowego życia, którego aktualnie mi brakuje .Bo nie robie nic oprócz grzebania w masce samochodu ! - tak, bo chciałam powiedzieć iż ojciec wykorzystuje jej umiejętności , i udaje że on nie może .

- To dziś idziemy wyrywać facetów w bikini - zaśmiała się

roześmiała się -uu, tyle że żadnego nie mam - właściwie to bolało ją też to że nie była na zakupach od 32567876543 lat .- wiesz, musimy mi kupić.

- To chodź najlepiej teraz - powiedziała z big uśmiechem wstając

-okey ! - powiedziała i wstała ucieszona poprawiając swoją spódniczkę, dżinsową, nie.- to idziemy ! - i poszły i zacznę.