Wschodnia Plaża

Nie mając nic lepszego do roboty Bailey postanowiła przejść się wzdłóż wybrzeża. Cały czas kropił deszcz, ale na plaży można było poczuć przyjemną bryze, która rozwiewała włosy dziewczyny. Trudno było jej chociaż po mokrym piasku, więc ściągneła buty i wzieła je w dłonie. Po paru minutach przystaneła pod drzewem siadając na kamieniu.

Akurat przechodził plażą i zobaczył piękną dziewczynę siedzącą na kamieniu Zazwyczaj o tej porze nikogo tu nie było więc ta osoba go zaciekawiła.. Postanowił podejść do niej - Cześć jestem Travis zagadał.

Gdy chłopak do niej podszedł w pierwszym momecie nic nie odpowiedziała, bo poprostu było już zbyt ciemno i go nie zauważyła.
- Cześć? - zapytała bez przekonania. Równie dobrze mogła powiedzieć "znam cię?" ale sobie odpuściła, bo przecież była tu od niedawna. Uśmiechneła się delikatnie, a w tym mroku było widać jedynie jej oczy.
- Miło mi. Bailey. - dodała po chwili spoglądając na Travisa.
- Usiądziesz? Czy będziesz tak stał? - uniosła lekko jedną brew przesuwając się na kamieniu.

- no jasne że usiąde - odpowiedział z uśmiechem - Co tutaj robisz o tak pozniej porze sama... zapytał z zaciekawieniem - czy taka piękna dziewczyna nie powinna tu być z chłopakiem ? ;p

- Pewnie tak. - wzruszyła ramionami.
- Gorzej jak ta 'piękna' dziewczyna chłopaka nie posiada. - zaśmiała się perliście i odłożyła buty na ziemie.
- A ty? Przy tobie raczej też nikogo nie ma. Chyba, że juz nie dowidze.

- no tak niestety sam ale moze kiedys to sie zmieni - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- skąd jesteś? nigdy wczesniej Cie tu nie widziałem:)

- Oh, napewno. - powiedziała dość teatralnym głosem.
- Z Nowego Jorku. Przeprowadziłam się tu niedawno, więc się powoli aklimatyzuje. - stwierdziła wbijając wzrok gdzieś daleko w horyzont. Po chwili znów na niego spojrzała.
- Więc nie dziwie się, że mnie tu nie widziałeś. Tymbardziej, że to duże miasto. - po tych słowach zapomniała się trochę i wyciągneła papierosa. Dopiero gdy wsadziła go w koncik ust zapytała:
- Nie będe ci przeszkadzać?

- ależ skądże... możesz poczęstować mnie jeśli jeszcze coś masz - odpowiedział lekko zmieszany... Było dość ciemno nie widział dobrze dziewczyny siedzącej obok niego jednak wydawała mu sie atrakcyjna

Odpaliła papierosa i zaciągneła się wypuszczając raz po raz dym z płuc. Zaraz po tym podała mu paczę oraz zapalniczke.
- Trzymaj. - rzuciła krótko i poprawiła rękawki batystowej bluzki. Taki zestaw wraz z krótkimi szortami nie był najlepszy, bo powoli robiło się chłodno.
- Zgaduje, że ty tu mieszkasz dłużej odemnie...? - bardziej zapytała niz potwierdziła.

- tak mieszkam dłużej... 2 dni temu sie tu wprowadziłem w sumie nie z własnej woli rodzice mnie zmusili;/... - wziął paczke i odpalił papierosa po czym wyciągną piwo które miał w kieszeni bluzy. - chcesz? zapytał

- W sumię mnie też. To znaczy w pewnym sensie. - przewróciła oczami obejmując swoje ramiona rękami. Nie bardzo miała ochoty o tym rozmawiać.
- Nie odmówie. Pojemne masz te kieszenie, co tam jeszcze trzymasz? - zażartowała.

- Drugie piwo dla Ciebie - wyjął z kieszeni i jej podał... Zaczynało się robić zimno założył kaptur na głowe. - widze że jesteśmy do siebie podobni..- mruknął

- Najwyraźniej. I wzajemnie się uzupełniamy. - podniosła butelke do góry na znak swoich słów. Znów się uśmiechneła i otworzyła piwo upijając pare łyków. W drugiej ręce trzymała papierosa.

- nie zimno Ci? mogę Ci pożyczyć bluzy... - po czym wzniósł puszke z piwem - wznieśmy toast za nas nowych mieszkańców Miami z nami z pewnością będzie tu ciekawiej

- Tylko trochę. - skłamała. Cała się trzęsła, ale zawsze była dość przekorna. Stukneła się z nim butelką.
- Coś mi się wydaje, że jeszcze damy się dobrze poznać Miami. - po tych słowach wzieła kolajny łyk gasząc przy okazji papierosa. Peta wyrzuciła na ziemie.

Sciągną bluze i dał jej - masz widze że cała sie częśiesz

- a powiedz mi czym sie zajmujesz;>

- Dzięki. - uśmiechneła sie tylko i założyła na siebie jego bluze w której całowicie się zatopiła.
- Ja? Studiuje. - powiedziała całkiem poważnie.
- I gram w tenisa. Ale to nic takiego. - była w tym dobra, ale chyba zbyt skromna by się przyznać, że gra zawodowo od jakiegoś czasu.
- A ty? - zapytała dociekliwie w międzyczasie biorąc kolejny łyk. Alkohol odrobinę ją rozgrzał.

- jaa grałem na perkusji w zespole... jednak sie rozpadł potem troszke powpadałem w nałogi... - mówiąć to spućił głowe w dół - teraz odbijam sie od dna chyba zaniedługo założe znów jakiś zespół... - w między czasie wyrzucił pustą puszke z piwa. - może też zapisze sie na jakieś stuida wiesz życia płata rózne figle - powiedział śmiejąć sie ironicznie.

- No to nieźle. Pewnie jesteś w tym świetny. No i nie ma się czym martwić. - stwierdziła pociesznie bawiąc się pustą butelką od piwa. Po pewnym czasie zgrabnie zeskoczyła z kamienia stając gołymi stopami na mokrym piasku. Światło latarni w ulicy oświetliło jej sylwetke, więc była widoczna w całej okazałości.
- Bedziemy siedzieć tu dłużej czy przeniesiemy się w jakieś inne miejsce? Zrobiło się chłodno.

- no właśnie... ja już musze lecieć - powiedział tajemniczo - bluze mozesz sobie zostawić, bo zimno jest:) a jutro mozesz wpaść do mnie i prawie mi oddasz- po czym wstał stanął obok niej i pocałował ją w policzek - a to na pamiątke... abyś o mnie nie zapomniała. Dobranoc Bailey

- Sekunda! - pociągneła go za bluzke i włożyła mu swój numer na małej karteczce w dłoń. Zawsze trzymała w torebce pare wizytówek.
- Oddam. Nie martw się. - uśmiechneła się delikatnie i pożegnała chłopaka.